aktualności

Requiem, czyli o Dniu Zadusznym

Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych zwyczajowo zwane Dniem Zadusznym lub Zaduszkami związane jest z sięgającymi czasów wczesnego średniowiecza praktykami klasztornymi, takimi jak post, modlitwa i jałmużna.

Początkowo zgodnie z zaleceniami św. Izydora z Sewilli (VII w.) obchodzone były w poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego. Na pocz. IX w. Egil (opat klasztoru w Fuldzie) zalecał mszę oraz odprawianie psalmów za zmarłych członków klasztoru w każdą kolejną rocznicę śmierci jego założyciela opata Sturmiusza.

Zmarły ok. 850 roku Almary z Metzu zgłosił postulat, aby modlitwą przynajmniej raz w roku objąć wszystkich wiernych zmarłych, proponując jednocześnie na nią dzień po Wszystkich Świętych. Idea ta rozpropagowana została w 998 r. przez św. Odylona, opata benedyktynów z Cluny we Francji, który na 2 listopada zarządził modlitwę za zmarłych. Zwyczaj ten szybko upowszechnił się we Francji, skąd rozprzestrzenił się na tereny Italii, Niemiec, Anglii, a stamtąd przywędrował również do krajów Europy Środkowej, w tym Polski. Oficjalnie Kościół zwyczaj ten usankcjonował w poł. XIV w. przez wprowadzenie do liturgii rzymskiej, tzw. Zaduszek (modlitwy „za dusze”).

Pierwsze ślady Dnia Zadusznego w polskiej liturgii związane są z zakonem Cystersów i pochodzą z XII w. z kalendarza liturgicznego z Lądu, a także z XIII wiecznych ksiąg liturgicznych z Pelplina oraz Lubiąża. Pojawiają się również w księgach diecezjalnych z terenu diecezji poznańskiej oraz krakowskiej, a także w mszale wrocławskim oraz mszale gnieźnieńskim.  W kolejnych wiekach zaczęły wykształcać się różne zwyczaje związane z obchodzeniem Dnia Zadusznego.

W 2. poł. XV w. w krakowskich księgach liturgicznych pojawiła się procesja na cmentarz z czterem stacjami, chociaż jej najstarsze ślady odnaleźć możemy już w agendzie biskupa wrocławskiego Henryka I (1302-1329). Szybko też przejęta została przez inne polskie diecezje, stając się na przełomie XV i XVI w. praktykowaną normą. Na zachodzie Europy Procesja Zaduszna odprawiana była już ok. 1070 r. w opactwie św. Saby, a na pocz. XIV w. wprowadzono ją także w katedrze w Spirze i Lyonie.

W XV w. upowszechnił się także zwyczaj czytania tzw. wypominków oraz z tego okresu wywodzą się pierwsze na ziemiach polskich formularze specjalnej mszy świętej za dusze zmarłych odprawianej w Dzień Zaduszny, tzw. Requiem. Z zachowanych materiałów wiemy, iż msza ta obchodzona była niezwykle uroczyście na dworze królewskim i np. w 1477 r. uczestniczył w niej król Kazimierz Jagiellończyk z całą rodziną.

Na zachodzie Europy msza zwana Requiem pojawiła się w 1311 r. Nazwa jej wzięła się od pierwszych słów przypisanego jej formularza: Requiem aeternam dona eis Domine et lux perpetua luceat eis (z łacińskiego: Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci). Również w XV wieku w Walencji i Aragonii wśród dominikanów pojawił się zwyczaj odprawiania przez kapłanów trzech mszy świętych. W 1748 r. papież Benedykt XIV rozpowszechnił go na całą Hiszpanię, a w 1915 r. Benedykt XV zezwolił na  jego realizację na całym świecie, zalecając, aby każdy ksiądz odprawiał tego dnia jedną mszę w intencji pochodzącej od wiernych, drugą za wszystkich zmarłych i trzecią w intencji Ojca Świętego.


W Dzień Zaduszny oraz w związany z nim czas oktawy (od 1 do 8 listopada) Kościół zalecał szczególną modlitwę za tzw. dusze czyśćcowe, która miała dopomóc im w uzyskaniu wiecznego spokoju. Sobór trydencki (1545-1563) w specjalnym dekrecie orzekł, co winno się czynić, aby dopomóc duszom w czyśćcu cierpiącym: "Ponieważ Kościół katolicki pouczony przez Ducha Świętego, na podstawie Pisma św. i starożytnej Tradycji Ojców, na świętych Soborach, a ostatnio na tym ekumenicznym  Soborze podał naukę, że istnieje czyściec, a dusze tam zatrzymane są wspomagane wstawiennictwem wiernych, zwłaszcza zaś miłą Bogu Ofiarą Ołtarza – święty Sobór nakazuje biskupom pilnie starać się, ażeby w zdrową naukę czyśćcu przekazaną przez świętych Ojców i święte Sobory wierni wierzyli, by jej przestrzegano, nauczano i ją wszędzie głoszono. Zagadnienia dla prostego ludu trudniejsze i subtelniejsze, które nie służą do zbudowania i z których najczęściej nie ma żadnego pożytku dla pobożności – z kazań ludowych powinny być wyłączone. Niech nie pozwalają rozszerzać i zajmować się zagadnieniami niepewnymi lub mającymi pozór fałszu. Niech zabronią jako zgorszenia i obrazy dla wiernych tego, co budzi tylko pewną ciekawość lub zabobonność albo trąci brzydką chciwością". Zachęcano także do zamawiania specjalnych mszy za dusze zmarłych. Nie było to nic nowego, już bowiem w czasach średniowiecznych pośród osób zamożnych upowszechnił się zwyczaj zapisywania Kościołowi ziemi, co zapewnić miało w przyszłości odprawianie mszy za dusze ofiarodawców po ich śmierci.


Aż do połowy lat 60. XX w. w głoszonych 2 listopada tekstach liturgicznych ukazywano Boga jako surowego i sprawiedliwego sędziego. Szczególnie dobrze było to widoczne w przywoływanej tego dnia sekwencji „Dies Irae” (łac. „Dzień gniewu”), akcentującej nieuchronność śmierci i groźbę kary wiecznej. Dodatkowo liturgię cechował czarny kolor szat i spotęgowany nastrój grozy, smutku, zadumy. Niezwykłą oprawę posiadała także wspominana procesja. Wydawana w Warszawie „Czytelnia Niedzielna” w 1856 r. pisała: "Nabożeństwo za umarłych zaczyna Jutrznia żałobna, exekwiami zwana – potem idzie msza i nauka odpowiednia. Następuje zaraz żałobna processya ze stacyami w kościele lub na cmentarzu: na pierwszej stacyi odprawiają się modlitwy za dusze kapłanów – na drugiej za rodziców, na trzeciej za dobrodziejów, a na czwartej za dusze zmarłych, na miejscowym cmentarzu pochowanych, poczem już w kościele przy katafalku, za dusze wszystkich zmarłych. Katafalk jest tu wyobrażeniem grobu. Lubo dzień Zaduszny nie jest świątecznym, kościół jednak pragnie, aby wierni w tym dniu w świątyniach pańskich na nabożeństwie znajdowali się i modlili, a modlitwy swoje jałmużną wzmacniali, gdyż jak mówi Pismo Święte modlitwa z postem i jałmużną większa jest nad skarb złota, jałmużna od śmierci wybawia, grzechy oczyszcza, jedna miłosierdzie i żywot wieczny. Dlatego wierni zwykli w tym dniu różne ofiary na szpitale i ubogich w kościele składać – pomnąc, iż kto zapomina umarłych, staje się obojętnym dla żywych". Zmiana podejścia nastąpiła dopiero w wyniku Soboru Watykańskiego II, kiedy to na pierwszy plan wysunięta została nauka o zmartwychwstaniu Chrystusa, w którego chwale poprzez wiarę, nadzieję i miłość uczestniczą zmarli.


Usytuowanie w kalendarzu Kościoła katolickiego Zaduszek w okresie listopadowym miało swój wymiar praktyczny i związane było z chęcią chrystianizacji pogańskich zwyczajów i obrzędów. Celtowie, a także m. in. Germanowie oraz Słowianie Zachodni obchodzili wówczas wspomnienie swoich zmarłych. Słowianie czcili pamięć przodków m.in. poprzez wypiek obrzędowego pieczywa, przygotowywanie tzw. dziadów, czyli uczty na grobach. W polskiej tradycji, jeszcze do początku XX w., istniał zwyczaj rozdawania chleba ubogim, a w Niemczech wypiekano specjalne pieczywo obrzędowe i rozdawano w zamian za modlitwę w intencji zmarłych.

Zwyczaj ten był znany także w Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej, gdzie często zwano go dniem rozdawania chleba. Tam też upowszechnił się obyczaj dotykania chlebem grobu, a następnie spożywania go w gronie rodzinnym lub przekazywaniu osobom ubogim. Zresztą „uczty na grobach” znane były jeszcze pod koniec XIX w. na terenach wschodniej Polski, a wśród mieszkańców Puszczy Sandomierskiej zwyczaj odkładania w Zaduszki pożywienia dla błąkających się dusz zmarłych występował jeszcze w połowie lat 80. XX w.

Arkadiusz Więch

Bibliografia:
„Czytelnia Niedzielna”, 1856, nr 44, s. 1.
A. Labbuda, Dzień Zaduszny, [w:] Encyklopedia Katolicka, t. 4, pod red. R. Łukaszyka, L. Bieńkowskiego, F. Gryglewicza, Lublin 1989, s. 594-595.
Ks. W. Hudek, Z dziejów procesji Dnia Zadusznego w Polsce, „Śląskie Studia Historyczno-Teologiczne”, 2003, t. 36, z. 1, s. 137-156.
M. Kowalczyk, Dzień zaduszny w tradycji katolickiej i polskich obyczajach, „Homo Dei. Przegląd Teologiczno-Duszpasterski”, 2010, nr 4, s. 68-80.