ETNOnotatnik

Eksponat miesiąca: normafon

Tym tekstem zaczynamy nowy cykl na naszej stronie. Raz w miesiącu będziemy zaglądać do muzealnych magazynów i archiwów i prezentować Państwu jeden z eksponatów, którego na co dzień w naszym muzeum nie można zobaczyć. Tutaj nie tylko zobaczymy eksponat miesiąca, ale i posłuchamy historii, którą opowiada. 

Gdy saksofonu brak

Historia tego instrumentu zaczyna się w dwudziestoleciu międzywojennym. Europa dochodzi do siebie po okropnościach I wojny światowej. Ludzie rzucają się w wir życia, chcą bawić się, tańczyć, są spragnieni nowości. Czy można sobie wyobrazić lepsze warunki do rozwoju nowej, pochodzącej zza Atlantyku muzyki – jazzu

Jazz staje się popularny z początku na zachodzie Europy. Jazzowa gorączka dociera jednak szybko do Europy Środkowej. Ludzie uczą się nowych tańców, powstają zespoły grające jazz. Głośna i żywa muzyka wymaga używania nowych instrumentów. Pojawia się zestaw perkusyjny – werbel, talerze, bęben basowy, półkotły. Oszałamiającą popularność zdobywa też wynaleziony kilkadziesiąt lat wcześniej saksofon. Charakterystyczne brzmienie, mocny, przebijający się przez hałaśliwy podkład dźwięk i wszechstronność tego instrumentu sprawiają, że każdy szanujący się jazzband chce mieć w swoim składzie saksofonistę.
Tutaj jednak pojawiają się problemy. Po pierwsze: saksofony drogie. Po drugie: popyt na saksofonistów przewyższa podaż. Wszyscy chcą słuchać tego instrumentu, ale sztuka gry na nim nie jest jeszcze na tyle popularna, by muzycy mogli wymogom publiczności sprostać. I saksofonów, i saksofonistów jest za mało.

Nowy wynalazek

Potrzeba to jednak matka wynalazku. W latach 20. wytwórnie instrumentów w Kraslicach, na pograniczu czechosłowacko-niemieckim, zaczęły produkować normafony – instrumenty w kształcie saksofonów, jednak o prostszej budowie – z trzema wentylami, jak w trąbce, zamiast klapek i z metalowym ustnikiem jak w puzonie, trąbce czy waltorni. Normafon był dzięki temu o wiele tańszy od saksofonu. Co więcej, zagrać na nim potrafił bez problemu trębacz czy puzonista, których w dobie popularności orkiestr dętych nie brakowało. Głód muzyki saksofonowej mógł wreszcie zostać zaspokojony.
Jak się jednak okazało, popularność normafonu nie trwała długo. Saksofonów było coraz więcej, coraz popularniejsza też stawała się umiejętność gry na tym instrumencie. Normafon, który powstał jako swego rodzaju substytut saksofonu, z czasem stał się zbędny i został przez saksofon wyparty. Obecnie jest prawdziwą rzadkością i niewielu muzyków (głównie jazzowych) sięga po niego, traktując jako egzotyczną ciekawostkę.

Nasz normafon

Egzemplarz w zbiorach naszego Muzeum pochodzi, oczywiście, z Kraslic, został wyprodukowany przez firmę A.K. Hüttl, Musikinstrumenten-Fabrik. Była to jedna z 59 (tak, tak) działających w Kraslicach wytwórni instrumentów muzycznych. Po II wojnie światowej wszystkie zostały połączone i znacjonalizowane i odtąd działały pod znaną grającym na instrumentach dętych nazwą Amati. Co działo się z normafonem ze zbiorów kilkadziesiąt lat po opuszczeniem kraslickiej fabryki, gdzie i dla kogo grał, kto i jakie melodie z niego wydobywał – tego nie wiemy. W latach 70. trafił do Rzeszowa, a stamtąd do orkiestry dętej w Jeżowem. Tam używano go w sekcji trąbek – jak się okazuje, założenie konstruktorów, którzy chcieli, by na tym zamienniku saksofonu mógł zagrać każdy trębacz, okazało się trafne.
Normafon, który trafił do nas w grudniu ubiegłego roku, jest jedynym tego typu instrumentem w muzealnej kolekcji.

Więcej informacji o normafonach (po angielsku, niemiecku lub holendersku), a także o innych nowych instrumentach związanych z narodzinami jazzu można  znaleźć tutaj.

Janusz Radwański

DSC_9739.jpg
DSC_9740.jpg
DSC_9741.jpg
DSC_9742.jpg
DSC_9743.jpg
DSC_9746.jpg
DSC_9747.jpg
DSC_9748.jpg
DSC_9749.jpg
DSC_9750.jpg